Dziennikarze przestawiających się publicznie jako
katolicy mają w swej pracy motyw przewodni -NIE SZKODZIC KOŚCIOŁOWI. Znamy to z
PRLu gdzie wszystkim można było szkodzić, tylko nie PZPR-owi, wszystkich można
było krytykować, tylko nie ustrój socjalistyczny. Analogicznie dzisiaj –
wszystkim można szkodzić i wszystkich krytykować, tylko nie Kościół katolicki.
I gdzie tu miejsce na etykę zawodową? dziennikarze ci wiedzą o sprawach, które
należałoby upublicznić lecz „dla dobra
Kościoła” nie podejmują tematu. Sprzeniewierzają się więc powołaniu wolnych
mediów, których zadaniem jest patrzenie na ręce władzy, w tym także władzy
kościelnej. Jest to osobliwa zmowa milczenia wokół kwestii Kościoła, w której
udział biorą nietylko oni - dziennikarze, ale rownież władze państwowe,
samorządowe, media i wierni świeccy rozmaitych zawodów. A wszystko po to, by
spełniało się najświętsze niepisane prawo „nieszkodzenia” Kościołowi.
Uchodzący za najwyższy autorytet moralny Kościół
katolicki daje przykład bezwzględnej walki wyłącznie o własne interesy. Umacnia
to w społeczeństwie znaną z poprzedniego ustroju niepisaną regułę „równych i
równiejszych”. I to jest przyczyną dla której Państwo nie powinno dłużej
sponsorowac Kościoła.
Społeczeństwo powinno się także domagać aby kościelny
biznes płacił podatki tak jak inni. Ale biznes kościoła jest tak intratnym
sukcesem i interesem, że KK zrobi wszystko, zapierając się nogami i rękami aby
tego idealnego produktu nie wypuścic z rąk, a fiskus jeszcze długo będzie sobie
tylko oblizywał wargi.
Tajemnicą tego sukcesu jest idealny, wymarzony przez
każdego produkt o bajecznej nazwie – NIESMIERTELNOŚC. Nie wiadomo kto wpadl na
ten genialny pomysł, ale wiadomo że sprawuje nieograniczoną władzę nad ludźmi.
Ta złotodajna żyła, którą religijni
dilerzy sprzedają na słowo nie dając, ani pokwitowania, ani gwarancji, ta
jednorazowa oferta handlowa oparta na sprzedaży biletów do Nieba – w jedną
stronę naturalnie- cieszy się niesłabnącą popularnością mimo niemożności
zweryfikowania jej ze szczęśliwymi klientami. Tak więc stratą czasu będą próby
znalezienia listów dziękczynnych od „szczęśliwych klientów” na witrynach i
forach internetowych reklamujących różne korporacje religijne. A szkoda, bowiem
ta powszechnie stosowana w świecie biznesu praktyka podniosłaby ich reputację,
nie mówiąc już o potwierdzeniu jakości i wiarygodności udzielanych usług.
System taki upraszcza relacje między petentem i usługodawcą na korzyśc tego
ostatniego, gdyż z zasady wyklucza możliwośc składania reklamacji.
Innym towarem jest tzw. ROZGRZESZENIE również cieszące
się dużym wzięciem, ale tu KK ma konkurenta w postaci ziemskich organów
ścigania. LOL .
Trzeba absolutnie skończyc z kościelną agitacją w
szkołach i publicznych mediach. Czas, aby KK przeszedł na własne
utrzymanie.Czas skończyc z religijnym folklorem o duchach, ciężarnych
dziewicach, zmartwychwstaniach, chodzeniu po wodzie, rogatych i skrzydlatych
facetach, piekle, gadąjących wężach i mojej jedynej ulubionej przypowiesci
biblijnej, o zamianie wody w wino :) . Kto w to wszystko chce wierzyc trzeba to
uszanowac, ale niech kupuje bilety na te science fiction za własne pieniądze.
W ciagu ostatnich kilku lat doszło do instytucjonalnej
‚iranizacji’ znacznej części polskiego społeczeństwa, konsekwencją czego jest
brak racjonalnej dyskusji na najważniejsze zagadnienia społeczne, polityczne i
ekonomiczne stojące przed Polską.
Jeżeli nie skończy się ta dominacja podwładności
instytucjom religijnym i ich kierownictwu, kult symboli, brak tolerancji i
emocjonalizm ( przeważająca większośc biskupów kościoła katolickiego propaguje
te wartości w swoich wypowiedziach i działaniach) nie widzę innego rozwiązania
jak czekac na Lutra XXI wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz